W sierpniu postanowiliśmy, że razem wybierzemy się na Czerwone Wierchy. Od razu wybraliśmy datę i zarezerwowaliśmy nocleg w Zakopanem.
Wzięliśmy trzy dni urlopu, żeby nie tracić czasu na dojazdy.
Wyjechaliśmy o świcie z Krakowa, bo pierwszego dnia pojechaliśmy na Słowację nad Rohackie Plesa (o tym już w następnym poście). Drugi dzień natomiast chcieliśmy spędzić na Czerwonych Wierchach.
To były ostatnie dni lata. Pogoda była idealna. Delikatny wiatr i mnóstwo słońca.
Z hotelu wyjechaliśmy o 5:00, by o 5:30 być już w Kirach.
Auto zaparkowane, wiec idziemy Doliną Kościeliską początkowo zielonym szlakiem. Gdy dochodzimy do rozwidlenia szlaków skręcamy w lewo i kontynuujemy marsz czerwonym szlakiem w stronę Ciemniaka (2090 m n.p.m.)
Mijamy kilkoro turystów.
Po upływie około 40 minut docieramy do Polany Upłaz (1260-1350 m n.p.m.). Z Polany mamy dobry widok na Kominiarski Wierch, Stoły i Kościeliskie Kopki.
Z Polany docieramy do charakterystycznych skałek o wysokości około 10 metrów. Okazuje się, że mamy z niej wspaniały widok na Giewont. Wspomniana skałka to Piec na wysokości 1460 m n.p.m. Jest to wapienna skała oddzielająca Dolinę Kościeliską od Doliny Miętusiej. Postanawiamy wspiąć się kilka metrów, poczekać na wschód słońca i przy okazji zjeść śniadanie.
Po posiłku idziemy dalej. Dochodzimy do Chudej Przełączki (1850 m n.p.m.), gdzie łączy się nasz szlak ze szlakiem zielonym z Doliny Tomanowej. Teraz czeka nas ostateczne podejście.
Pogoda jest bardzo dobra. Troszeczkę wieje, ale jest słonecznie i widoczność mamy bardzo dobrą. Panorama na Tatry z Ciemniaka zapiera nam dech w piersiach. Zatrzymujemy się tutaj na chwilę. Ubieramy cieplejsze ciuchy i siadamy na chwilę.
Pierwszy z Czerwonych Wierchów mamy zaliczony, zatem idziemy w stronę Krzesanicy – najwyższego szczytu Czerwonych Wierchów (2122 m n.p.m.). W planach mamy jeszcze Małołączniak (2096 m n.p.m.). Pomijamy natomiast Kopę Kondracką, gdyż chcemy zejść szlakiem niebieskim przez Przysłop Miętusi do Kir. Przyjechaliśmy samochodem, więc wygodniej nam jest zrobić pętlę. Czas na Krzesanicę. Początkowo schodzimy w dół. Z tego miejsca widzimy charakterystyczne strome zbocze Krzesanicy. Zejście z Ciemniaka zajmuje nam mało czasu. Przed nami wymagające podejście zakosami po dużych głazach. Co ciekawe nie ma z nami wielu ludzi, co pozwala nam zrobić kilka dobrych zdjęć. Na szczycie zatrzymujemy się tylko w tym celu. Dłuższy postój zaplanowaliśmy na Małołączniaku, więc ruszamy w drogę!
Szlak nie jest bardzo męczący. Najpierw schodzimy ok. 50 metrów w dół, następnie podchodzimy 40 m w górę. Należy uważać oczywiście na urwiska, które mijamy. Nie należy oczywiście schodzić z wyznaczonego szlaku. Ostatnie metry wchodzimy po kamiennych płytach.
Znajdujemy miejsce na dłuższy odpoczynek i sesję ☺ znajdujemy je przy szlaku na kopę Kondracką z widokiem na Giewont i Tatry Słowackie.
Schodzimy niebieskim szlakiem, wąską, kamienną ścieżką porośniętą z obydwu stron trawami. Po jakimś czasie napotykamy pierwszą przeszkodę na tym szlaku. Mnóstwo luźnych kamieni. Należy tutaj zachować czujność, łatwo jest bowiem stracić przyczepność. Po krótkim marszu docieramy do drugiej przeszkody. I tutaj musimy wspomnieć, iż w wielu opisach tego miejsca było napisane, że łańcuchy w tym miejscu nie są niezbędne. Nic bardziej mylnego. Być może przy wchodzeniu, jednocześnie w dobrych warunkach atmosferycznych, tak by to wyglądało. My natomiast twierdzimy, że są one niezbędne, aby pokonać tą kamienną płytę, która jest „wyślizgana”. My schodziliśmy, gdy warunki atmosferyczne zaczynały się psuć (delikatna mżawka) i pokonanie tego odcinka bez łańcuchów byłoby dużym utrudnieniem. Później szlak prowadzi stromą, kamienną ścieżką. Następnie wchodzimy w leśną ścieżkę, którą idziemy do samej Doliny Kościeliskiej. Tak więc ostatnie dwie godziny wędrówki są już mniej zaskakujące, wręcz mozolne.
Mamy nadzieję, że nasz opis tego szlaku pomoże Wam odpowiednio ocenić swoje możliwości jego pokonania. Jak zawsze namawiamy do odpowiedniego przygotowania – bezpieczeństwo przede wszystkim.
Jeśli macie jakieś pytania z chęcią na nie odpowiemy. Pytajcie tutaj lub na Instagramie, bądź Facebooku