Giewont

Giewont był naszym celem na trzeci i zarazem ostatni dzień naszego pobytu w Zakopanem. Słowackie Rohacze i Czerwone Wierchy za nami. Co prawda mieliśmy plany atakować Rysy, niestety z powodu pogarszających się warunków postawiliśmy na Giewont. „Co się odwlecze, to nie uciecze”… Czy jakoś tak. W każdym bądź razie wstaliśmy wcześnie, żeby w drodze powrotnej wstąpić po najlepsze (naszym zdaniem) oscypki do Bacówki pod Reglami.

Wyruszyliśmy z Kuźnic przez Halę Kondratową,

P9233503.jpg

Pierwsze podejście jest strome, a co za tym idzie - dość męczące. Po około 30 minutach dochodzimy do bramy klasztoru sióstr Albertynek. Chcąc uniknąć tłumów przy łańcuchach należy pamiętać o tym, aby jak najszybciej znaleźć się na szczycie, dlatego nie zatrzymujemy się i idziemy dalej. Przed nami rozwidlenie. Droga w prawo prowadzi do Hotelu górskiego PTTK Kalatówki. My jednak decydujemy się iść lewym szlakiem. Którą drogę wybierzemy nie ma na tym etapie wędrówki większego znaczenia, ponieważ obie drogi łączą się po jakimś czasie ze sobą. Tak więc dla chcących obejrzeć Hotel i spędzić trochę czasu na Polanie Kalatówki radzimy wybrać się w prawą stronę. Zatrzymujemy się na chwilę, żeby zrobić kilka zdjęć, po czym ruszamy dalej.

P9233507.jpg

Idziemy wąską ścieżką wyłożoną kamieniami. Następnie kilkanaście minut po kamiennych stopniach, po czym docieramy do Hali Kondratowej. Warto zatrzymać się tutaj na posiłek, później nie będzie już okazji, żeby spokojnie usiąść i zjeść. Warto dodać, że na Hali znajduje się schronisko z 1953 roku i oferuje 20 miejsc noclegowych. Zatrzymujemy się tutaj tylko na chwilę, ponieważ zauważamy, że pogoda nie jest dzisiaj naszym sojusznikiem. Ale nie będziemy narzekać, ponieważ poprzednie dwa dni (jak na październik) mieliśmy bardzo ciepłe i bezdeszczowe. Idziemy zatem dalej. Mamy do wyboru dwa szlaki zielony i niebieski. Zielonym dojdziemy na Przełęcz pod Kopą Kondracką, my idziemy niebieskim na Przełęcz Kondracką.

P9233509.jpg

Szlak prowadzi ostro w górę po kamiennych chodnikach, które z czasem zmieniają się w kamienne schody. Jest to bardzo męczące podejście. Droga na Kondracką Przełęcz (1765 m n.p.m.) zajmuje nam około 1,5 godziny (z przerwami na zdjęcia). Z Przełęczy widać już cel naszej wycieczki – Giewont (1894 m n.p.m.) z 15 metrowym krzyżem na szczycie.

Idziemy nadal niebieskim szlakiem, wśród wszechobecnej kosodrzewiny. Gdy dochodzimy do rozwidlenia z czerwonym szlakiem z Doliny Strążyskiej zaczyna obowiązywać ruch jednokierunkowy. Niestety nie wszyscy turyści są tego świadomi, co jest dodatkowym utrudnieniem przy podejściu.

P9233541.jpg

Przed nami podejście pod kopułę Giewontu. Musimy tutaj zachować szczególną ostrożność, bowiem po drodze na szczyt mijamy wiele wyślizganych kamieni, które pomimo obecności łańcuchów mogą sprawić sporo trudności, zwłaszcza, gdy są mokre. Jeżeli chodzi o łańcuchy są one pomocne, jednak dla osób, które nie mają doświadczenia mogą sprawić sporo trudności oraz przyczynić się do zastoju na szlaku.

IMG_47842.jpg

IMG_47812.jpg

IMG_47832.jpg

Docieramy na szczyt Giewontu (1894m n.p.m.) bez większych problemów. Czas zrobić kilka zdjęć na pamiątkę i pora schodzić w dół, ponieważ coraz mocniej pada i wieje. Na szczycie było z nami sporo ludzi (w tym kilkoro dzieci), co oznaczać będzie kolejki przy schodzeniu.

P9233534.jpg

I tutaj nasza uwaga, pamiętajcie o tym, że jednego odcinka łańcucha trzyma się jedna osoba!!!

Jeśli o mnie chodzi, to miałam problem z zejściem. Wtedy jeszcze drobna w hardshellu, który dla tamtego wiatru robił za latawiec, czułam się wtedy jak deska do kite na morzu w Chałupach. Najgorsza wtedy była osoba, która „majdała” moim łańcuchem. Dodatkowo deszcz padał prosto w moją twarz, więc widoczność była ograniczona, a spaść było z czego ☺

Zeszliśmy z powodzeniem do Kondrackiej Przełęczy, a następnie postanowiliśmy zejść czerwonym szlakiem do Doliny Strążyskiej. Ta trasa jest co prawda dłuższa i zwłaszcza przy podejściu, byłaby bardzo męcząca, ale naszym skromnym zdaniem ten szlak jest bardziej ciekawy niż pozostałe.

Początkowo schodzimy kamiennym chodnikiem, dość ostro w dół. Dochodzimy tak do skalnej półki (żebra), na którą musimy się wdrapać i ostrożnie z niej zejść. Idziemy cały czas czerwonym szlakiem po w miarę płaskiej ścieżce, aż do Przełęczy w Grzybowcu (1311m n.p.m.). Warto pamiętać, że w zimie odcinek pomiędzy Przełęczą w Grzybowcu a Wyżnią Kondracką Przełęczą jest zamknięty.

Z Przełęczy w Grzybowcu dość szybko schodzimy do Polany Strążyskiej (1042 m n.p.m.). Jeśli ktoś miałby ochotę, po drodze może zobaczyć wodospad Siklawica. My zostawiliśmy go „na później”. Z Polany rozpościera się widok na piękny masyw Giewontu. Znajduje się tutaj także niewielki bufet.

Następnie zeszliśmy do Doliny Strążyskiej (898 m n.p.m.), a dalej Ścieżką pod Reglami doszliśmy do Zakopanego. Podsumowanie naszego szlaku wygląda w skrócie tak:

Kuźnice (1025 m n.p.m.) -> Schronisko na Hali Kondratowej (1366 m n.p.m.) -> Kondracka Przełęcz (1725 m n.p.m.) -> GIEWONT (1894 m n.p.m.) -> Przełęcz w Grzybowcu (1311 m n.p.m.) -> Polana Strążyska (1042 m n.p.m.) -> Dolina Strążyska (898 m n.p.m.) -> Zakopane (838 m n.p.m.).